1 listopada został ustanowiony Dniem Wszystkich Świętych przez papieża Jana IX w 935r., natomiast w 998r. ustanowiono Dzień Zaduszny. Święto Zmarłych obchodzone jest w wielu kulturach na całym świecie, ale nie wszędzie jednakowo.
W Polsce 1 listopada jest dniem pełnym zadumy, nostalgicznym i w sumie dość smutnym. Zgodnie z tradycją udajemy się wtedy na cmentarze, aby odwiedzić bliskie nam osoby. Podobnie Święto Zmarłych obchodzone jest w krajach południowych, w których dominuje katolicyzm. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, iż wiele praktykowanych przez nas tradycji pochodzi z zamierzchłych czasów np. zapalanie zniczy na grobach. Palone światła miały dawać duchom ciepło, a tym samym chciano je przekupić, aby nie straszyły żyjących.

Geneza polskich Zaduszek jest bardzo stara i wywodzi się ze słowiańskiego święta dziadów. Dziady w czasach słowiańskich były właśnie duszami zmarłych. Święto dziadów obchodzono kilka razy w ciągu roku: na wiosnę i na jesień. W zależności od regionu obchodzono je nawet do 6 razy w ciągu roku. Głównym celem dziadów było zapewnienie przychylności dusz, oraz pomoc w osiągnięciu spokoju w zaświatach.

Zupełnie odmiennie Święto Zmarłych obchodzone jest w Stanach Zjednoczonych, wywodzi się jednak też z odległych czasów, a mianowicie z celtyckiego obrządku Samhain. Było to gaelickie święto kończące okres żniw i dające jednocześnie początek zimie. Tradycyjnie obchodzone jest właśnie 31 października i 1 listopada. Celtowie wierzyli, że w okresie tym zaciera się granica między światem żywych i umarłych i wówczas duchy swobodnie poruszają się po ziemi. Chcąc je odstraszyć przebierano się za nie – stąd właśnie przebieranie się na Halloween i wzajemne straszenie .


Amerykanie ozdabiają domy wydrążonymi dyniami ze świeczkami w środku. Dzieci wędrują od domu do domu zbierając słodycze lub robiąc różne psikusy, stąd słynne zawołanie „cukierek albo psikus”.
Chyba jednak najbardziej kontrastowo w stosunku do naszej tradycji Święto Zmarłych obchodzone jest w Ameryce Południowej, a przede wszystkim w Meksyku. Obchody tego Święta trwają tam bowiem całe 3 dni. 31 X – wspomina się „aniołki” – czyli zmarłe dzieci, natomiast 1 i 2 XI – nieżyjących dorosłych. W przeciwieństwie do polskiego Święta jest to czas radosny, w domach buduje się specjalne ołtarze, by powitać odwiedzających nas zmarłych. Zostawia się dla nich wodę, chleb zmarłych, cygara, a nawet …tequillę, dla dzieci natomiast zabawki i słodycze. Groby bliskich odwiedza się nie po to , by ich opłakiwać czy wspominać, lecz aby biesiadować.
Specjalnie na ten czas w Meksykanie przygotowują czaszki z cukru pudru, które podpisuje się imionami zmarłych.

Piecze się też tzw. chleb zmarłych. Najpopularniejszym symbolem meksykańskiego Święta Zmarłych jest la Catrina – figurka symbolizująca śmierć. Najczęściej jest to kościotrup ubrany zgodnie z kanonem mody z przełomu XIX i XX w.: w suknię i kapelusz.


Na koniec słów kilka o obchodach Święta Zmarłych w dalekiej Japonii. Święto to znane jest pod nazwą O-bon czyli festiwal latarni. W zależności od regionu obchodzone jest od połowy lipca do połowy sierpnia. Powstało ono niemal 500 lat temu z połączenia wierzeń buddyjskich z wierzeniami shintoistycznymi. Japończycy wierzą, że dusze przodków powrócą na ziemię, by odwiedzić żyjących krewnych. O-bon świętuje się by ulżyć duszom w cierpieniu. Całe Święto trwa 3 dni. Japończycy odwiedzają cmentarze, palą kadzidła, proszą dusze o powrót do domu. Aby ułatwić im drogę zapala się specjalnie na tę okazję przygotowane lampiony – na cmentarzach, ale też koło domów. W ostatnim dniu Święta dusze odprowadza się na cmentarz. Często puszcza się lampiony nad wodą, aby mieć pewność, że wróciły w zaświaty.

Tekst: Ligia Poniatowska, zdjęcia: Internet
W ostatni weekend października odwiedziłam warszawskie Powązki. Postanowiłam odszukać groby znanych sportowców. Udało mi się dotrzeć do:






Nie udało mi się niestety, z barku czasu, dotrzeć do Kazimierza Górskiego, Włodzimierza Deyny, Władysława Komara czy Tadeusza Ślusarskiego.
Tekst i zdj. Ligia Poniatowska