Strona główna / Aktualności / Relacje i wywiady / Rozmowa z psychologiem, Panią Katarzyną  Cieślą – Orłowską

Rozmowa z psychologiem, Panią Katarzyną  Cieślą – Orłowską

Proszę mi powiedzieć – jak długo jest Pani psychologiem naszych studentów?

To już drugi rok akademicki. Sama jestem zdziwiona jak to szybko zleciało. Jestem psychologiem i psychoterapeutą Gestalt.

Gestalt?

To jest taki nurt w psychoterapii, który , w przypadku studentów AWF bardzo mi pomaga, mocno integruje nasze emocje, myśli i zachowania. W tym nurcie dużo pracuje się z ciałem, obserwuje jego reakcje i odczucia towarzyszące emocjom. Dla studentów Państwa uczelni, gdzie dużo opiera się na aktywności fizycznej, ważny jest kontakt z ciałem nie tylko jako narzędziem na studiach, ale przede wszystkim informatorem co się z nimi dzieje. Aktywność fizyczna często bywa odreagowaniem, dobrze jest wiedzieć, co odreagowujemy i dlaczego, bo to mówi o naszych niezaspokojonych potrzebach.

Parę lat temu przeprowadzałam rozmowę z poprzednia Panią psycholog. Był to czas covidu, tak więc siłą rzeczy była ona osadzona w ówczesnych realiach. Proszę mi powiedzieć, czy nasi studenci dalej zmagają się z traumą postcovidovą?

W zeszłym roku akademickim zaobserwowałam, że z podobnymi problemami zgłaszali się studenci I jak i III roku.  Było to ewidentnie pokłosie covidu.

Dlaczego akurat studenci z tych roczników?

To są takie kawałki separacyjne czyli kiedy opuszczamy po szkole dom rodzinny i wyjeżdżamy na studia, siłą rzeczy dystansujemy się od dotychczasowej rzeczywistości, odseparowujemy się od domu, bliskich, przyjaciół. Stykają się z zupełnie nowym, samodzielnym trybem życia. Dla studentów, którzy przez 2 lata studiowali w systemie „covidowym”, ten kolejny rok był jakby pierwszym, ponowna separacja od domu. To właśnie zaobserwowałam u studentów III roku.

Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się do Pani nasi studenci?

Duży odsetek to są trudności z adaptacją właśnie. Nadmiernie przeżywane poczucie lęku, depresyjność. Zgłaszają się wtedy, gdy owe problemy zaczynają być już widoczne. Często są to trudności, z którymi zmagają się latami, a tutaj mają możliwość skorzystania z bezpłatnej pomocy. Nie muszą już pytać rodziców, nie muszą się ujawniać. Tak więc – jestem takim przystankiem, który tę pomoc przekierowuje dalej, na właściwe tory.

Wie Pani – ja nie wiem skąd to się wszystko bierze. Moje pokolenie, mam wrażenie, takich problemów nie miało, może się nie ujawnialiśmy?  Spotykaliśmy się, bawiliśmy, śmialiśmy. Nie miałam w swoim otoczeniu osób, którym chorowała „dusza” (jak to się czasami ładnie mówi). Czy obecni młodzi ludzie są przebodźcowani?

Olbrzymia presja, siła porównywania, rywalizacja, wszystkich obecnie możemy podejrzeć. Studenci nie tylko uczą się, ale i pracują. Tych bodźców jest zatem dużo, duże jest zmęczenie.

A czy to się przypadkiem nie bierze z braku częstego bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem? Teraz ludzie nie dzwonią do siebie, nie spotykają się tak często jakby mogli – tylko piszą, piszą i piszą.

Oczywiście, że byłoby lepiej, ale to jest takie błędne koło. Jeżeli ktoś się boi, ma lęki, wstydzi się – to nie chce się spotykać w bezpośrednim kontakcie z ludźmi. Chcąc się spotkać z kimś – trzeba zatem przełamać swój lęk i opór.

To w takim razie – jak Ci ludzie będą funkcjonować w dorosłym życiu?

Dobre pytanie. Musimy jednak zwrócić uwagę, że oni jakoś funkcjonują w tej multikulturowości, wielodyscyplinarności, różnorodności. Myślę, że to, co się zmienia to kontekst studiowania. To już nie jest okres, kiedy doprecyzowuję swoją tożsamość. To się dzieje w dużo mniejszym stopniu. Tok studiów jest teraz bardziej indywidualny. Problemem jest też obecny nadmiar możliwości. Młody człowiek musi dokonać wyboru, z czegoś zrezygnować. Kiedyś te wybory były bardziej okrojone. Obecnie – jeżeli nie potrafię dokonać wyboru, zostaję w tyle, to coś ze mną jest nie tak.

Ale brawa dla młodych ludzi za to, że mają odwagę zgłosić się po pomoc.

Tak – przychodzą często do mnie osoby, które pierwszy raz chcą skorzystać z takiego wsparcia. Mają odwagę odkryć, odsłonić swoje problemy, chcą o nich rozmawiać. Na trzecim czy piątym spotkaniu są już znacznie bardziej odprężeni.

A czy ma Pani pod swoja opieką studenta, którego prowadzi Pani, jak gdyby, od początku, w jakimś cyklu?

Nie. To wynika z moich założeń, które poczyniłam. Studentów jest bardzo dużo, jeśli wchodziłabym w cykl stałych spotkań, byłby to już proces psychoterapii i uniemożliwiłoby to innym studentom skorzystanie z pomocy.  Staram się umawiać na konsultacje do kilkunastu spotkań, ma to być raczej doraźna pomoc w sytuacjach kryzysowych., doprecyzowanie tematów i problemów. To często już przynosi ulgę. Często przekierowuję osoby do innych terapeutów, psychiatrów.

A jak Pani postrzega sytuację psychologiczno-psychiatryczną w Polsce? Obecnie bardzo trudno dostać się nawet prywatnie do psychoterapeutów czy psychiatrów.

Nasza psychiatria ma bardzo niechlubną chwałę, wiele osób nie sięga po pomoc właśnie z tego względu. Nie doprecyzowana jest wciąż definicja psychoterapeuty. Wciąż nie mamy uchwały o zawodzie psychoterapeuty. Dlatego może trudno jest znaleźć specjalistę certyfikowanego, z akredytacją. Ceny też szaleją. Terapia nie może być tylko dla wybranych.

A proszę wyjaśnić jak osoba potrzebująca wsparcia ma wiedzieć jakiego psychoterapeuty szukać, pracującego w jakim nurcie?

Właśnie moje konsultacje są do tego bardzo przydatne. W przypadku krótkoterminowych terapii sprawdza się terapia poznawczo-behawioralna, która opiera się na zmianie schematów myślowych w połączeniu z zachowaniem – to sprawdza się w przypadku zaburzeń lękowych, natłoku myśli, trudności z funkcjonowaniem tu i teraz. W przypadku młodych ludzi jest to bardzo efektywny sposób pomocy.

A co myśli Pani o pomocy psychologiczno-pedagogicznej w szkołach? Czy to w ogóle ma jakąś rację bytu?

To ma ogromną rację bytu, ale nie na zasadach, na jakich się to odbywa. Włączanie psychologa czy pedagoga w grono nauczycielskie sprawia, że przestaje mieć neutralną funkcję. Często zastępuje się psychologiem czy pedagogiem nieobecnych nauczycieli. Tak więc nad formą i jakością tego wsparcia należałoby jeszcze popracować. Zdarzają się jednak studenci, którzy chwalą sobie taką wcześniejszą pomoc. Nie można nikogo przymuszać do skorzystania z pomocy.

I tym spostrzeżeniem kończymy naszą rozmowę. Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas.

Dziękuję.

Rozmawiała Ligia Poniatowska
Zdjęcia: Anna Cierniak

Strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celu niezbędnym do prawidłowego działania serwisu, dostosowania strony do indywidualnych preferencji użytkownika oraz statystyk. Wyłączenie zapisywania plików cookies jest możliwe w ustawieniach każdej przeglądarki internetowej, dzięki czemu nie będą zapisywane żadne informacje. Polityka prywatności

Scroll to Top