To już druga odsłona naszego nowego cyklu „Ścieżki kariery naszych absolwentów”. Poprzednio naszym gościem był Pan Mateusz Zieliński – założyciel Międzynarodowej Agencji „Around the sport”. Naszym dzisiejszym gościem jest Pani dr Katarzyna Barwicka, która przybliży nam pojęcie „turystyki odpowiedzialnej”.

ŻA: Pani Kasiu, proszę się przedstawić naszym czytelnikom, oczywiście w kontekście naszej uczelni (jaki skończyła Pani kierunek studiów, z czego pisała Pani pracę doktorską?).
Studiowałam na kierunku Turystyka i Rekreacja, i to jeszcze w tych cudownych czasach, gdy program studiów obejmował wiele zajęć i obozów, np. kajakowy obóz wędrowny i całą masę zajęć sportowych. Bardzo mile wspominam ten okres. Również, a może przede wszystkim dlatego, że w moim roczniku było mnóstwo świetnych ludzi. Po studiach magisterskich zrobiłam sobie tzw. gap year, aby pokręcić się autostopem po Europie i Azji. Plan na doktorat dojrzewał już od czasów szkolnych, dlatego gdy tylko główny kierunek badań wystarczająco się wyklarował, wróciłam na Uczelnię, aby podjąć pracę nad rozprawą doktorską w zakresie ekoturystyki i świadomości ekologicznej uczestników turystyki. Podróże okazały się wyjątkowo pomocne, bo miałam okazję prześledzić kilka dobrych praktyk promujących odpowiedzialne podróżowanie – np. w Armenii.
ŻA: Czy decydując się na studiowanie na kierunku Turystyka i Rekreacja miała Pani chociaż w niewielkim stopniu sprecyzowane plany na przyszłość, czyli co po studiach? Z reguły absolwenci tego kierunku szukają pracy w hotelarstwie czy np. w biurach podróży, może niektórzy też np. zakładają własne pensjonaty?

Z pełną świadomością aplikowałam na naszą Uczelnię, ponieważ w tamtym czasie wrocławski AWF oferował najbardziej atrakcyjny program studiów na tym kierunku. Oprócz zajęć o profilu stricte „branżowym”, związanych z różnymi przedsięwzięciami turystycznymi, zależało mi też na części „rekreacyjnej”, która dałaby lepszy wgląd w pracę terenową, np. w charakterze przewodniczki na wyjazdach outdoorowych (które uwielbiam, ale jak się okazało – najbardziej wtedy, gdy jestem jedyną uczestniczką wyjazdu). Mój rocznik miał w sylabusie wiele zajęć sportowych, które poza dydaktyczną rolą były po prostu bardzo ciekawe, i dzięki nim spróbowałam sił w zupełnie nieznanych mi wcześniej sportach (np. w windsurfingu). To pozwoliło mi lepiej zorientować się, jaki rodzaj pracy bardziej mi odpowiada, a które elementy turystyki są najfajniejsze (dla mnie), gdy doświadcza się ich z perspektywy odbiorcy. Dzięki tym doświadczeniom dość szybko ustaliłam, że choć uwielbiam wyjazdy – od momentu organizacji, po radzenie sobie z nieprzewidywalnymi sytuacjami – to z pewnością nie chciałabym zajmować się zawodowo ich realizacją. Zawsze brałam także pod uwagę pracę badawczą w roli naukowczyni. Tę aspirację w szczątkowym stopniu udało mi się spełnić, podejmując studia doktoranckie. I choć teraz ta opcja jest “zamrożona”, w przyszłości nie wykluczam kontynuacji tej drogi.
ŻA: Obecnie zajmuje się Pani tzw. turystyką odpowiedzialną. Proszę wyjaśnić naszym czytelnikom co to takiego i skąd się wzięło takie pojęcie.
Zacznijmy od tego, że turystyka odpowiedzialna nie jest pojęciem naukowym – a przynajmniej nie jest ono w nauce ugruntowane tak jak np. turystyka zrównoważona. O turystyce odpowiedzialnej często słyszymy w kontekście działań marketingowych lub edukacyjnych, nierzadko pojawia się również w rozmaitych artykułach o charakterze nienaukowym (trochę jak kiedyś tzw. green tourism). W swojej pracy zawodowej również posługuję się najczęściej tym określeniem, ponieważ z moich obserwacji wynika, że jest ono łatwiej przyswajane przez odbiorców (zajmuję się m.in. edukacją ekologiczną), w przeciwieństwie do turystyki zrównoważonej (termin mało intuicyjny, zwłaszcza w języku polskim) czy ekoturystyki, która konsekwentnie (rzekłabym nawet: uparcie) mylona jest z turystyką przyrodniczą.
Zostawiając za sobą naukowe definicje, a obierając narrację czysto popularną, turystyka odpowiedzialna oznacza taki sposób podróżowania, w którym bierzemy pod uwagę, jak podejmowane przez nas decyzje podróżnicze wpłyną na otoczenie, które chcemy odwiedzić, a przy tym dążymy, żeby był to możliwie najlepszy wpływ. Mówiąc o otoczeniu, mam na myśli zarówno przyrodę, jak i tkankę społeczną, czyli np. lokalnych mieszkańców.
Obierając taką optykę, jeszcze przed podróżą dobrze jest rozważyć, jak jej poszczególne elementy (np. środek transportu, wybrane miejsce noclegowe, czas wyjazdu (w sezonie/po sezonie), wielkość grupy podróżniczej czy poszczególne decyzje zakupowe) wpłyną na miejscową przyrodę i społeczność. Warto zastanowić się, u kogo zostawiamy pieniądze, płacąc za pamiątki, przejazdy lub codzienne zakupy spożywcze i czy nasz wyjazdowy budżet wesprze np. rodzinę gospodarzy małego pensjonatu, czy raczej będzie rozbudowywać kapitał zarządu zagranicznej korporacji, zmniejszając szanse na poprawę sytuacji ekonomicznej lokalnych przedsiębiorców. Aby zmniejszyć swój negatywny wpływ z podróży, dobrze jest zastanowić się, czy istnieją korzystniejsze alternatywy dla dokonanych wyborów. Być może podróż samolotem do sąsiedniego kraju jestem w stanie zastąpić bez specjalnych wyrzeczeń, wybierając np. dojazd pociągiem, a zamiast poszerzać kolekcję kurzołapów o kolejny magnes z chińskim rodowodem, kupię raczej domowe powidła śliwkowe z miejscowej agroturystyki. I nawet jeśli nie będziemy w stanie zadbać idealnie o każdy aspekt, to takie poszczególne starania nie pozostają bez znaczenia.
ŻA: Wydaje mi się, że pojęcie „turystyki odpowiedzialnej” pojawiło się po pandemii Covid. Lock down, w kilku odsłonach, skutecznie zablokował turystykę na jakiś czas, ale dał jednocześnie naturze, środowisku naturalnemu odetchnąć od wszędobylskich turystów.
Otóż nie, choć to prawda, że przyroda skorzystała na naszej ograniczonej mobilności w czasie pandemii. Mimo że problem presji turystycznej i pierwsze próby badania wpływu turystyki na środowisko przyrodnicze podjęto na początku XX wieku, to pierwszych poważniejszych dokumentów w obrębie idei zrównoważonego rozwoju doczekaliśmy się dopiero pod koniec lat ’80 tych (m.in. Raport Brutland). Profesor David Fennell, światowy ekspert w zakresie ekoturystyki wskazuje również, że jedną z pierwszych opisanych aktywności turystycznych bliskich zasadom ekoturystyki (specyficznej formie podróżowania dającej priorytet ochronie przyrody) były wycieczki – tzw. „ecotours” – oferowane w latach 70-tych XX wieku przez Kanadyjską Służbę Leśną. Jednocześnie wielu akademików często przytacza definicję turystyki odpowiedzialnej, sformułowanej przez Hetzera w 1965 roku. Pojęcia te ewoluowały – nie tylko wraz z dyskursem naukowym, ale także z rozwojem nowych produktów turystycznych. Dziś możemy mówić o całkiem wielu odmianach proekologicznych form turystycznych, wśród których wymienić można wciąż niszowe aktywności, np. apiturystykę, astroturystykę czy tzw. turystykę slow.

ŻA: Przed naszą rozmową poczytałam trochę o turystyce odpowiedzialnej. Jej założenia są godne propagowania, ale czy nie uważa Pani, że jednak gros ludzi podchodzi przede wszystkim komercyjnie i egoistycznie do podróżowania? „Wyjeżdżam, by się dobrze bawić, a nie ograniczać, cały rok ciężko pracowałem więc teraz mogę poszaleć” – wydaje mi się, że to jest główny sposób rozumowania ludzi, w tym także nas Polaków.
W wielu raportach i publikacjach nieakademickich wskazuje się rosnące znaczenie turystyki świadomej, odpowiedzialnej, zrównoważonej. Brakuje za to twardych danych statystycznych przeprowadzonych na wystarczająco reprezentatywnej grupie, które potwierdziłyby jednoznacznie, że np. polscy turyści w określonym stopniu oczekują od usługodawców turystycznych proekologicznego podejścia lub przynajmniej możliwości wyboru takiej oferty.
Z wewnętrznej ankiety przeprowadzonej na potrzeby naszej firmy wiemy, że ok. 15 % ankietowanych gości Slowhopa uznaje podejście Gospodarzy do kwestii proekologicznych za jeden z kluczowych czynników decydujących o wyborze miejsca (dane z 2023). Z jednej strony to odsetek, który wciąż nie może być zaliczony do głównych trendów i najistotniejszych potrzeb, a z drugiej strony widać, że jest już całkiem niemało turystów, którzy przywiązują wagę do tej kwestii. Oczywiście trzeba brać poprawkę na deklaratywny charakter odpowiedzi, jak i daleką drogę między świadomością ekologiczną (rozumianą jako wiedza, twór teoretyczny), a postawą proekologiczną (czyli konkretnym dokonanym działaniem). Mimo to ufam, że ten wskaźnik będzie rósł, a wraz z nim jakość oraz liczba ofert wyjazdów przyjaznych otoczeniu.

Z badań trendów ogólnoświatowych lub dotyczących tzw. krajów zachodnich wiemy, że uwzględnianie wpływu na otoczenie jest całkiem istotnym elementem decyzji zakupowej. Przykładowo, badania Virtuoso z 2022 roku wskazują, że młodsze pokolenia turystów (gen-Z i milenialsi) są bardziej skłonne, by poszukiwać ofert turystycznych o orientacji proekologicznej, uwzględniających wpływ na środowisko i społeczności lokalne – 56 % przedstawicieli pokolenia Z oraz 46% milenialsów jest gotowa zapłacić więcej za podróż uwzględniającą praktyki proekologiczne w biznesie. Polska powoli stawia kroki w tym kierunku, ale wciąż są to raczej baby steps niż zmiany systemowe, których najbardziej potrzebujemy. Mamy niemały problem choćby z odróżnianiem podstawowych pojęć, np. ekoturystyka często utożsamiana jest z turystyką przyrodniczą. A paradoksalnie, jak pokazały obserwacje na przełomie ostatnich lat, turyści przyrodniczy mogą mocno (i często nieświadomie) przyczyniać się do jeszcze większej i przyspieszonej degradacji obszarów cennych przyrodniczo (zwłaszcza Ci, którzy uprawiają tzw. turystykę ostatniej szansy w rejonach przyrodniczych zagrożonych istotnym przekształceniem i degradacją, np. na skutek zmian klimatycznych i/lub zbyt intensywnego i niekontrolowanego ruchu turystycznego). I choć raczej ciężko oczekiwać rewolucyjnych postaw podróżniczych, a już na pewno nie w skali masowej, to mimo wszystko świadomość ekologiczna społeczeństwa rośnie, a wraz z nią zmienia się oferta rynkowa, stwarzając więcej opcji podróży bardziej przyjaznych środowisku. Zainteresowanie ekologizacją oferty turystycznej zauważamy także wśród naszych slowhopowych gospodarzy obiektów noclegowych. Jeszcze w zeszłym roku wysokie zainteresowanie tematem przejawiało może ok. 20 Gospodarzy, a w tym miesiącu odnotowaliśmy prawie 180 zgłoszeń, po zakończeniu I naboru do ekocertyfikacji Responsible Travel Program dla niewielkich obiektów noclegowych. W pierwszym naborze! Nie spodziewaliśmy się aż tak dużego odzewu. Tym bardziej dostrzegamy wartość w odpowiednio dobranej komunikacji niosącej elementy edukacji ekologicznej oraz łatwych w użyciu narzędziach pomagających rozpocząć konkretne i mierzalne wysiłki w stronę ochrony środowiska przyrodniczego i społecznego.
ŻA: Przeciwieństwem ekoturystyki, turystyki odpowiedzialnej jest turystyka masowa, dominująca jednak wciąż na świecie. Czy myśli Pani, że uda się zaszczepić w ludziach, w społeczeństwie zasady ekoturystyki na stałe? Jednak rozwój cywilizacji, postęp technologiczny nie są raczej eko.
Obawiam się, że ze względu na m.in. zmiany klimatyczne czy skutki, delikatnie mówiąc, naruszenia bioróżnorodności, jesteśmy już w miejscu, gdzie nie powinniśmy pytać, czy jesteśmy gotowi na zmiany, ale raczej o to, jak dobrze jesteśmy na nie przygotowani. Akademicy tacy jak np. Fisher już w 2014 roku stwierdzili, że ekologizacja turystyki masowej jest nieuniknionym, choć żmudnym procesem. Obserwując zmiany zachodzące w branży turystycznej na przestrzeni dekady, mogę potwierdzić, że już mają one miejsce, choć to wciąż raczej tempo poruszających się lodowców (są nadal zbyt wolno wprowadzane, i niekoniecznie skrupulatnie przestrzegane czy egzekwowane). Mimo to zdecydowanie są to zmiany na lepsze. Warto uściślić, że np. taka ekoturystyka jest bardzo zaawansowaną formą podróżowania, uprawianą przez osoby o wysokiej świadomości ekologicznej, dlatego nawet przy nieprzyzwoicie optymistycznym podejściu szanse na zastąpienie nią turystyki masowej są, mówiąc oględnie, niewielkie. Inną rzeczą jest natomiast ekologizacja branży, czyli podjęcie działań systemowych, które pomogą lepiej chronić zasoby przyrodnicze i kulturowe odwiedzanych miejsc. Warto równocześnie podkreślić, że koncepcja rozwoju zrównoważonego nie stoi w opozycji do dalszego rozwoju cywilizacyjnego, lecz dąży do tego, żeby racjonalnie gospodarować dostępnymi zasobami – tak, aby miały one szansę na regenerację i odnowienie, by dalej mogły zaspokajać potrzeby nasze oraz kolejnych pokoleń. Bardziej radykalne podejście znajdziemy w założeniach turystyki regeneratywnej, ale aby dojść do tego momentu, najpierw skupmy się przynajmniej na turystyce zrównoważonej. Wracając do rozpoczętej myśli – nie chodzi więc o to, by zamieszkać w szałasie, odziewać się w listki figowe i zmienić preferencje dietetyczne na plankton i koniczynę, ale by pohamować bezsensowną konsumpcję. A raczej – nad konsumpcję (którą widać choćby na przykładzie strat generowanych przez przemysł odzieżowy). Podsumowując – turystyka nie tylko powinna, ale już obecnie powoli zaczyna dostosowywać się do nowych realiów – przyrodniczych, a co za tym idzie – gospodarczych, ale także nowych, coraz mocniej widocznych oczekiwań konsumentów (rosnąca świadomość ekologiczna społeczeństwa).
ŻA: Dużą popularnością cieszą się wśród turystów wycieczki na safari, jazda samochodami wśród biegających wolno, (pewnie też po części przerażonych) dzikich zwierząt. Dla mnie to jest okropne. Nie jestem też zwolenniczką ogrodów zoologicznych. A co Pani na ten temat sądzi?
Tak, wymienione przez Panią „atrakcje” zdecydowanie możemy sobie wpisać na wakacyjną listę „to don’t”. O zwierzętach wykorzystywanych w przemyśle turystycznym rozprawiało już wielu specjalistów, i wielu z nich jednogłośnie zgadza się, że wszelkie tego typu interakcje powinny być ściśle kontrolowane, a najlepiej – żeby nie były interakcjami, a przeprowadzanymi z daleka obserwacjami. Nie będę wspominać o tak oczywistych (mam nadzieję) przypadkach jak wspieranie aktywności wykorzystujących dzikie zwierzęta (np. głaskanie słodkiej małpki, jazda na słoniu, karmienie hien, uczestniczenie w pokazach zaklinania kobr, kupowanie pamiątek zawierających części zwierząt itp.). Płacenie za takie atrakcje to niestety wzmacnianie popytu na zwierzęce cierpienie, a dla nas – wstydliwa pamiątka. Można by pomyśleć, że kontakt np. ze zwierzętami gospodarskimi w agroturystyce to dobra alternatywa, ale tutaj też możemy natknąć się na tzw. petting zoo, gdzie zwierzęta są pod nieustannym ostrzałem stresogennych bodźców, jak choćby hałas czy nieustanne dotykanie przez obcych ludzi. W najgorszej sytuacji znajdują się zwierzęta najmniejsze, które w łańcuchu zależności międzygatunkowych nazywamy “ofiarami”, np. króliki albo ptaki. Dla nich przeciętne petting zoo to zalegalizowane piekło, a w stowarzyszeniach działających na rzecz praw zwierząt nie brakuje zgłoszeń kolejnych gospodarstw agroturystycznych naruszających bezpardonowo granice zwierzęcego dobrostanu. Jestem szczególnie wyczulona na tę kwestię i w swojej pracy staram się uwrażliwiać na nią turystów oraz gospodarzy obiektów noclegowych.
ŻA: Zakładam, że jest Pani autorką szeregu projektów proekologicznych. Proszę może po krótce o nich opowiedzieć. Czy udało się je Pani wdrożyć w życie?
Mogę pokusić się tu o twierdzącą odpowiedź. Obecnie pracuję w Slowhop.com – firmie promującej turystykę slow, a w zeszłym miesiącu premierę miał system autocertyfikacji w zakresie turystyki zrównoważonej dla gospodarzy niewielkich obiektów noclegowych – Responsible Travel Program.

Ta certyfikacja powstała w oparciu o narzędzie badawcze, które zaprojektowałam na potrzeby pracy doktorskiej. Dzięki temu moja rozprawa przeskoczyła z etapu tzw. „półkownika” na poziom praktycznego narzędzia, które trafiło do dyspozycji ponad 1500 przedsiębiorców turystycznych (póki co!). A Szefowa ostatnio stwierdziła, że to niesamowite, że nasz Zespół wdraża mój doktorat:) Stworzyliśmy już wiele narzędzi i materiałów upowszechniających odpowiedzialne podróżowanie – zarówno dla turystów, jak i przedsiębiorców turystycznych prowadzących obiekty noclegowe. Można je znaleźć np. na Facebooku Slowhopa, a już niedługo na nowej wersji naszej strony internetowej. Przykładowo, w zeszłym roku wydaliśmy „Przewodnik świadomego podróżnika”, który zawiera zestaw praktycznych wskazówek na temat zmniejszania negatywnego wpływu podróży, czy choćby trzyczęściowy cykl artykułów “Podróżniczy savoir-vivre”, który uwypukla najmniej pożądane zachowania turystów w różnych środowiskach (na plaży, w lesie oraz w mieście). Mam na koncie już kilkanaście publikacji zaopatrzonych w konkretne narzędzia i rekomendacje dla Gospodarzy, np. w zakresie opłacalności wybranych ekorozwiązań, kwestii (nie)marnowania żywności czy np. tego, jak przełożyć założenia gospodarki cyrkularnej na codzienną działalność turystyczną. Moją wielką ambicją jest to, żeby na ogół mało przystępna wiedza specjalistyczna została rozłożona na kwarki i podana tak lekkostrawnie, by jak najwięcej interesariuszy branży turystycznej zaczęło te zalecenia traktować jak oczywistość typu przepisy ruchu drogowego.
ŻA: Na koniec standardowe pytanie o plany na przyszłość.
Zawodowo? Robić możliwie wiele pożytecznych projektów popularyzujących odpowiedzialność względem otoczenia – i to najlepiej nie tylko w podróży. Mamy już dużo ustaleń teoretycznych w zakresie tego, jak np. wygląda modelowy obiekt noclegowy o profilu proekologicznym lub wzorcowy świadomy turysta, a niestety wciąż pozostają one szlachetnym, ale zbyt powierzchownie wykorzystywanym źródłem wiedzy. Zdecydowanie brakuje prostych narzędzi, najlepiej praktycznie bezobsługowych, które nie wymagają specjalistycznej wiedzy, a przeciętnemu użytkownikowi (np. turyście, menedżerowi pensjonatu czy urzędnikom tworzącym strategię rozwoju turystyki w regionie) pomogą podejmować kolejne proekologiczne starania, śledzić postęp, ewaluować dotychczasowe dokonania i wprowadzać stosowne zmiany. Wydaje mi się, że większość z nas orientuje się ogólnie, co to znaczy np. zużywać mniej zasobów przyrodniczych w czasie wyjazdu, ale niekoniecznie wiemy, co konkretnie możemy zrobić (np. jako turysta), aby takie działanie skutecznie realizować. Uważam, że dzięki stworzeniu takich ultrapraktycznych narzędzi dedykowanych poszczególnym grupom interesariuszy, o wiele szybciej możemy liczyć (a nawet w pewnym zakresie mierzyć) pożądane zmiany mające łagodzić skutki degradacji środowiska, zamiast urządzać kolejną debatę o tym, czym jest turystyka zrównoważona i czy warto się nią przejmować.
Rozpoczęliśmy współpracę z kilkoma wybitnymi twórcami i działaczami, np. z Fundacją Kupuj Odpowiedzialnie, która stworzyła takie projekty jak aplikacja Spacerownik (mapa miejsc odpowiedzialnych społecznie i przyrodniczo) czy Dobre Zakupy (przewodnik po rozsądnej konsumpcji). Łącząc siły, działamy już nad kolejnymi projektami o dużej wartości aplikacyjnej (ale szczegółów póki co nie zdradzę!). Bardzo chciałabym też wydać monografię naukową oraz zrealizować choć jedno wspólne działanie z Profesorem Fennellem – światowym specjalistą od ekoturystyki oraz etycznego podejścia do zwierząt w turystyce (dobrostan zwierząt to kolejny temat, w który bardzo chciałabym się w przyszłości zaangażować). Jak mawiają: tak wiele pomysłów, tak mało czasu.
ŻA: Kończąc naszą miłą rozmowę, proszę powiedzieć jaka była, jest lub będzie podróż marzeń Katarzyny Barwickiej?

W moim przypadku, parafrazując klasyka, to zawsze „podróż do ludzi”, bo gdzie nie byłam – 5000 km czy 50 km od domu, to właśnie spotykani ludzie tworzyli najbardziej barwną mozaikę emocji i najpiękniejszych wspomnień. Pewne rozmowy, uśmiechy czy gesty sięgające ponad kulturowe bariery i uprzedzenia polityczne zostaną ze mną, dopóki starczy pamięci. Podróże obfitujące w najwięcej przeżyć to te, które odbywałam samotnie (przynajmniej na początku, bo społeczność backpackerów działa na siebie jak magnesy o przeciwnych ładunkach, i prędzej czy później pewne etapy podróży odbywa się w czyimś dobrym towarzystwie). Na pewno jednym z ciekawszych doświadczeń była jazda solo autostopem przez Kaukaz. Wbrew defetystycznym przepowiedniom byłam tak troskliwie “zaopiekowana” na każdym kroku (dosłownie – ludzie przekazywali mnie sobie z rąk do rąk), a ja miałam wrażenie, że Ormianie i Gruzini to dalecy krewni, których po prostu dopiero mam okazję poznać osobiście. Bardzo ciepło myślę o tych narodowościach i mam nadzieję, że jeszcze ich odwiedzę.
ŻA: Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.
Dziękuję bardzo za zaproszenie!



Rozmawiała: Iga Poniatowska
Zdjęcia: archiwum prywatne K. Barwickiej