Pani Mono – jest Pani studentką naszej Szkoły Doktorskiej. Kto jest promotorem Pani pracy i na jaki temat Pani pisze?
Temat, który realizuję to „Wpływ wysiłku fizycznego na ekspresję iryzyny u szczurów podczas karcynogenezy wywołanej N-metylo-N-nitrozomocznikiem”.
I bardzo mądrze brzmi.
(śmiech) Moimi promotorami są prof. Woźniewski i prof. Dzięgiel. Aktualnie jestem studentką II roku.

Skąd zatem u Pani zainteresowanie zwierzętami?
Zwierzętami interesowałam się od zawsze, moim marzeniem, jak wielu dzieci w tamtych czasach, było zostanie weterynarzem. W dorosłym życiu poszłam w medyczną część, ale ludzką(śmiech), niemniej jednak chciałam robić coś dobrego dla zwierząt. Widzę w jaki sposób ludzie traktują zwierzęta, nie mają w stosunku do nich empatii. W ten sposób chciałam dołożyć jakąś swoją małą cegiełkę. Najpierw wspierałam Ekostraż finansowo, wpłacając na zrzutki, czy obserwowałam to, co się dzieje na profilu. Z czasem chciałam robić coś więcej. Poszłam na pierwszy dyżur, zapoznałam się ze specyfiką pracy, z jakimi zwierzętami będę się stykać… i zostałam.
Ok, a cofnijmy się jeszcze do Pani dzieciństwa. Jako dziecko miała Pani zwierzątko? Psa, kota, świnkę morską, rybki?
Kota (i tu Pani Mona pokazuje mi z dumą wytatuowanego kociaka na przedramieniu).
To wróćmy teraz do Ekostraży. Proszę powiedzieć co to za organizacja, jak funkcjonuje, czy jest finansowana przez państwo?

Jest to stowarzyszenie działające na zasadach fundacji, finansowane jest z darowizn. Tak więc utrzymanie budynku i leczenie zwierząt finansowane jest przez naszych darczyńców.
A gdzie we Wrocławiu mieści się siedziba Ekostraży?
Na ulicy Miłoszyckiej 67, na Swojczycach.
A mają Państwo do dyspozycji swoich weterynarzy?
Niestety nie mamy swojego weterynarza w Ekostraży, ale współpracujemy z przychodniami weterynaryjnymi na terenie Wrocławia i okolic, do których wozimy podopiecznych.
A taka wizyta weterynaryjna jest odpłatna?
Oczywiście, że tak. Jednak dzięki temu że staramy się promować przychodnie które pomagają nam z naprawdę wieloma trudnymi przypadkami, możemy liczyć na niższe ceny i profesjonalna pomoc.
Ekostraż zajmuje się każdym zwierzęciem? Od psa, kota….po np. jaszczurkę?
Jako jedyna fundacja na terenie Wrocławia przyjmujemy także zwierzęta dzikie, ptaki, lisy, jeże, wszystkie te, które potrzebują pomocy. Na bieżąco podejmujemy decyzje czy mamy dla takiego zwierzęcia miejsce i odpowiednie warunki. Problem mamy ze zwierzętami dużymi np. sarnami. Nie jesteśmy im w stanie pomóc bo sytuacja taka wymaga obecności lekarza, aby podał lek uspokajający. Takimi zwierzętami zajmuje się już odpowiedni organ jakim jest Sztab Kryzysowy.
No to wyobraźmy sobie taka sytuację: znajdujemy na ulicy rannego psa i co dalej?
Z reguły taki ktoś dzwoni do nas na jeden z naszych numerów interwencyjnych, odpowiada na nasze pytania: jak duży jest zwierzak, gdzie się znajduje? Jeżeli nie jest w stanie zabezpieczyć psa lub przetransportować do nas osobiście, wtedy na miejsce zdarzenia jadą nasi wolontariusze lub inspektorzy z odpowiednim wyposażeniem. Należy zaznaczyć, że do nas trafiają zwierzęta chore, ranne lub z interwencji. Jeżeli ktoś natomiast znajdzie błąkającego się psa bez oznak znęcania czy ran, wtedy należy dzwonić do kierowcy schroniska.
Takie ranne zwierzę do was trafia, a co potem?
Zwierzak ma zakładaną kartę w naszym systemie, trafia na kwarantannę zanim zostaje przebadany w kierunku chorób zakaźnych. Następnie jest leczony tak długo, jak to potrzebne, w razie potrzeby jest socjalizowany i przygotowywany do adopcji.
Rozumiem, że po wyleczeniu – trafia do schroniska?
Ależ absolutnie nie – zostaje u nas tak długo, aż znajdziemy dla niego nowy dom.
A np. zwierzę dzikie, typu lis?
Obowiązują nas dokładnie takie same procedury. A po wyleczeniu – jeżeli jest to nasz gatunek – występujący w Polsce – wypuszczany jest na wolność.
A jakie to są zwierzaki nie nasze?
Takie, które trafiają do nas z hodowli, hodowane na futra, lub gatunki inwazyjne. Wtedy nie możemy wypuścić ich na wolność. Zostają u nas albo można je adoptować, ale trzeba spełnić określone warunki. Lisy to zwierzęta bardzo towarzyskie, mieliśmy kiedyś lisa, który potrafił przynieść piłkę. Trzeba jednak pamiętać, że mimo wszystko są to zwierzęta dzikie, które mogą przestraszone ugryźć. Maja też np. ogromna potrzebę kopania, co podczas trzymania jedynie w domu może być problemem. Z lisem nie wyjdziemy na spacer na smyczy, dlatego sprawdzamy zawsze warunki, w których będzie przebywał na wizytach przedadopcyjnych. Czy będzie miał zbudowaną, odpowiednią pod względem wielkości i wyposażenia, osiatkowaną wolierę. Od kilku lat mamy pana, który systematycznie bierze od nas lisy, ma odpowiednią działkę i tam je trzyma.
No, a jak takie dzikie zwierzę złapać?
Przede wszystkim go nie dotykamy, obserwujemy je. Nasi pracownicy czy wolontariusze przyjeżdżają na miejsce z odpowiednim sprzętem, siatkami, aby kontaktu było jak najmniej. Ale zdarzają się też lisy oseski bądź lisy na tyle ciężko chore, które same szukają kontaktu z człowiekiem. Możemy je samodzielnie zabezpieczyć i do nas dostarczyć, jeżeli mamy taka bezpieczna możliwość, albo zadzwonić na numer interwencyjny Ekostraży.
Czasami trafiają do nas takie zwierzęta jak oseski dzików. Była np. Pumba, którą leczyliśmy, potem trafiła do specjalnego rezerwatu, została oznakowana i możemy np. śledzić jej dalsze losy na wolności. Dla dzikich niejako wychowanych na terenie Ekostrazy szukamy nie tylko miejsca odpowiedniego pod względem środowiska, ale także odpowiednio daleko, aby nie miały możliwości Na wolność wypuszczamy tylko zwierzaki, które są już do tego przygotowane. Obowiązują procedury które odpowiednio przygotowują zwierzęta na życie w wolności, z dala od człowieka.
A zdarzają się takie zwierzęta, które wracają?
Z tego co wiem, to się nie zdarzyło. Mamy na naszym pokładzie też bardzo dobrych behawiorystów, dbamy o otoczenie naszych podopiecznych, aby było one jak najbardziej zbliżone do naturalnego, do środowiska, do którego będziemy je wypuszczać.
To Państwo muszą mieć do swojej dyspozycji stosunkowo dużą działkę.
Teren i budynek dostaliśmy od miasta, nie jest on jakoś specjalnie duży, dlatego też nie zawsze możemy przyjąć wszystkie zwierzęta, bo po prostu brakuje nam miejsca. Przekierowujemy je wtedy do innych instytucji.
Dobrze, a teraz problem ptasi. Co robić, kiedy znajdziemy pisklę, które wypadło z gniazda?
Mamy naszą ptaszarnię, mamy też oddzielny telefon interwencyjny, jeżeli chodzi o ptaki. Ptaków jest do nas zgłaszanych najwięcej – dziennie jest to ok. 3-4 zgłoszeń. Ważne jest, aby wiedzieć czy znaleźliśmy pisklaka czy podlota, dobrze jest tez wiedzieć co to za ptak.
Hmm, a co to jest podlot?
toZarówno pisklaki jak i podloty to ptasie dzieci, które nie osiągnęły jeszcze samodzielności, są zależne od matki. Pisklęta są pokryte puchem lub jeszcze zupełnie łyse, i powinny znajdować się w gnieździe. Podloty maja już częściowe upierzenie, jednak dalej nie są w pełni samodzielne i znajdują się pod opieką rodziców. Jeżeli mamy taka możliwość, powinnismy albo spróbować włożyć je do gniazda z którego wypadły, albo zostawić w spokoju, gdyż możemy wystraszyć ukrytych nieopodal rodziców. Jedyna sytuacja w której można ptaka zabrać z miejsca, to wtedy, gdy sytuacja jest groźna. Dobrym przykładem jest znalezienie pisklaka lub podlota na ulicy czy w ruchliwym miejscu.
A bociany trafiają?
Za mojej kadencji nie było.
A czy można ptaki dokarmiać? Jest to szczególnie częste zimą.
Nasi ptasi przyjaciele z pewnością będą się cieszyć, jeśli przyniesiemy dla nich smakołyki. Musimy jednak pamiętać, że ptaków nie można dokarmiać chlebem. Zawarta w nim sól może zaburzyć gospodarkę wodna ich organizmów, ponadto jedzenie chleba i niepoprawne jego trawienie przez ptaki doprowadza do tzw. zespołu anielskiego skrzydła. Ptak dotknięty ta choroba nie potrafi poprawnie latać z uwagi na złe wykształcone skrzydło. Dokarmiajmy ptaki płatkami orkiszowy, owsianymi, nasionami, gotowanymi warzywami.
Czy w Ekostraży pracuje dużo osób?
Osób pełnoetatowych jest w tej chwili ok. 6, większą liczbę dyżurów obstawiają jednak wolontariusze.
Pani jest pełnoetatowcem czy wolontariuszem?
Zdecydowanie wolontariuszem. Pracuję z reguły w niedzielę, czasem w tygodniu – jak mam czas. Wolontariuszy przyjmujemy do pracy od 18 roku życia. Zgłosić się można osobiście lub przez naszą stronę fb (f/ekostraż). Chętni dostają do wypełnienia stosowną ankietę, podpisujemy też umowę dotycząca dyżurów – min. 2 dyżury w miesiącu. Niektórzy mogą skończyć kurs inspektora aby brać udział np. w interwencjach. Interwencja to, należy zaznaczyć, bardzo trudna procedura. Doświadczenie krzywdy zwierzęcia ale tez konfrontacja z właścicielem, często agresywnym. Kary za znęcanie się nad zwierzętami w Polsce są zupełnie nieadekwatne do czynów. Z naszej organizacji wypłynął niedawno druzgocący raport „Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom”, analizujący sposoby przeprowadzania dochodzeń i systemu karnego dla osób znęcających się nad zwierzętami.
Wszyscy jesteśmy żyjącymi, czającymi stworzeniami. Jeżeli ktoś potrafi krzywdzić zwierzęta, to nie ma także empatii i szacunku do ludzi.
Prasa, mam wrażenie, z lubością pisze o przypadkach pogryzienia ludzi przez psy. Czy nie istnieje jednak taka prawidłowość: właściciel znęca się nad psem, pies wyrabia sobie wtedy zachowanie obronne.
Tak, zgadza się, jeżeli skarcimy psa jeden raz – nie wyrobi on w sobie zachowania lękowego czy agresywnego. Musimy stosować przemoc wobec zwierzęcia długo i systematycznie, aby wyrobić w nim lęk i agresję. Przerażająca praktyka stosowana przez takich „właścicieli” jest wymuszanie na weterynarzami usypiania zwierząt, które sprawiają problemy behawioralne, nikt w ich sprawie do nas nie dzwoni. Często dostajemy telefon bezpośrednio od weterynarzy, którzy przejęci losem zwierzaka przekazują go nam.
Na koniec – pytanie „techniczne”: gdzie się zatem zgłaszać, z kim rozmawiać?
Zgłaszać się można przez naszego fb, instagrama lub poprzez telefony interwencyjne – czynne całą dobę. Wystarczy wpisać ekostraż Wrocław. Zapraszam wszystkich do zostania wolontariuszem. Pomimo smutku i krzywdy zwierząt, z która będziemy iść styczność, to zawsze momenty bardzo budujące – gdy możemy realnie pomóc.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Ligia Poniatowska









