Strona główna / Aktualności / Erasmus / Poszerz swoje horyzonty, jedź na Erasmusa!

Poszerz swoje horyzonty, jedź na Erasmusa!

Absolwentka naszej uczelni  – Agnieszka –  obecnie mieszka w Austrii, gdzie realizuje się jako instruktorka wspinaczki oraz narciarstwa zjazdowego. Nawet z perspektywy czasu widzi w zagranicznych wyjazdach na studia i praktyki wyłącznie zalety. Co jej to wszystko dało? O tym w rozmowie z Moniką Ilecką-Folcik.  

Monika Ilecka-Folcik: Ma Pani na koncie trzy wyjazdy w ramach programu Erasmus+. Co sprawiło, że w ogóle temat Panią zainteresował?

Agnieszka Kupiec: Zawsze lubiłam podróżować, poznawać nowe miejsca, adaptować się w nowych okolicznościach i sytuacjach. Marzyłam o tym, by zamieszkać w pobliżu gór, ale to nie wszystko. Chciałam też wspinać się przez cały rok po skałach. Wspinać, mówiąc fachowo, wielowyciągowo, tzn. pokonywać ściany mające wysokość 200-600 metrów. A do tego nauczyć się wreszcie porządnie języka angielskiego, by móc swobodnie się nim posługiwać. Zrealizowałam dwa wyjazdy podczas semestrów zimowych i jeden na praktyki.

M.I-F.: Gdzie Pani wyjeżdżała?

A.K.: Pierwszym erasmusowym kierunkiem była Słowenia (University of Ljubljana), która niczym złota rybka spełniła moje trzy życzenia naraz.  Dzięki temu wyjazdowi Erasmus mnie wciągnął. Za drugim razem pojechałam do Brna. Pierwotnie chciałam udać się do Hiszpanii, ale się nie udało. Interesowała mnie też Austria, ale tego kraju nie było wówczas w ofercie. Państwo wybrane z kompromisu okazało się dobrym pomysłem. Pod koniec studiów w mojej głowie pojawiło się pytanie: co dalej? Zaczęłam szukać sposobu na realizację swojego marzenia z czasów liceum. A była nim praca w Austrii na ścianie wspinaczkowej. Dokumenty w ramach programu Erasmus+ złożyłam na ostatnią chwilę i tak znalazłam się w Villach.

M.I-F.: Miała Pani okazję wyjeżdżać za granicę w ramach studiów i praktyki. Która z tych opcji była łatwiejsza w realizacji?

A.K.:  Praktyka wymaga więcej kreatywności. Na etapie układania planu, czułam się nieco zagubiona. Pojawiało się mnóstwo pytań, na które musiałam znaleźć odpowiedzi: co muszę zorganizować, jak uzupełnić dokumenty, czego chciałabym się nauczyć, gdzie mogę to zrealizować, jak siebie zareklamować na wybranej ścianie wspinaczkowej, no i gdzie chciałabym się wspinać?

Studia, ze swoim z góry narzuconym harmonogramem i uczelnią, nie niosą ze sobą tylu problemów, więc dużo łatwiej było mi uporać się z dokumentacją potrzebną do wyjazdu na studia niż praktyki. Praktyka daje jednak większą swobodę. Mogłam lepiej przygotować się do zawodu, który sobie wybrałam.

M.I-F.: To, co Pani mówi, wskazuje, że udało się zdobyć dodatkową wiedzę przydatną w przyszłej pracy? Czy przywiozła Pani ze sobą jakieś inspiracje?

A.K.: Dodatkowej wiedzy zdobyłam więcej niż się spodziewałam i wykorzystuję ją cały czas. Studia oraz praktyka nauczyły mnie współpracy mimo barier językowych, kreatywności w rozwiązywaniu problemów, także tych w wymiarze kulturowym i otwartości.

Jestem też bardzo wdzięczna za możliwość nauczenia się różnych języków. Gdy tylko mam okazję wykorzystuje te, które w lepszym lub w gorszym stopniu opanowałam, najczęściej niemiecki, angielski, czeski, czasem słoweński. Moje inspiracje, tak jak ja, „są w rozjazdach”. Chciałabym, by moja historia dawała innym przykład, że jeśli tylko czegoś pragną, to mogą to osiągnąć. Warto pytać i prosić o pomoc. Wytrwałość jest moim zdaniem zawsze nagradzana.

M.I-F.: Czy procedura związana z aplikacją, przygotowywaniem dokumentów i rozliczeniem wyjazdu jest pracochłonna i długotrwała?

A.K.: W moim odczuciu wymienione przez Panią procedury są czytelne i nie wymagają wiele czasu.

M.I-F.: Jakie są̨ Pani zdaniem wady i zalety programu Erasmus+?

A.K.: Generalnie wad nie dostrzegam. Owszem, są wyzwania, które początkowo są straszne, np. znalezienie mieszkania czy odnalezienie się w nowym otoczeniu. Do tego dochodzi tęsknota, zmęczenie wynikające z posługiwania się wyłącznie obcym językiem, wyrównanie podstawy programowej itp. Zalet jest zdecydowanie więcej. Można stać się bardziej zaradnym, otwartym i kreatywnym. Po studiach jest więcej możliwości znalezienia pracy czy miejsca zamieszkania. Ta opcjonalność ma też gorszą stronę. Gdy ostatnio szukałam pracy, długo nie mogłam się zdecydować, którą z trzech porównywalnych ofert wybrać.

M.I-F.: Czy te wyjazdy Panią zmieniły? Wpłynęły na jakość życia?

A.K.: Moje marzenia poszerzyły horyzonty, kolejny plan to wyjazd wspinaczkowy do Peru na dwa miesiące. Przede wszystkim swobodniej czuję się teraz za granicą, wiem, że zawsze się dogadam.

M.I-F.: Jakie ciekawe miejsca udało się Pani zwiedzić?

A.K.: Najmilej wspominam wycieczki i wspinaczki po górach, wspinanie się po skałach. Temu tematowi mogłabym poświęcić osobny artykuł. Chętnie wspominam pierwszy wyjazd ze słoweńskim klubem wspinaczkowym do Paklenicy, gdzie po długiej wspinaczce na Anica Kuk i powrocie po zmierzchu do apartamentu zastaliśmy stół pełen pysznego jedzenia. Integracja się udała. Niesamowity był też wyjazd na narty w ramach zajęć organizowanych przez uczelnię. Ostatniego dnia odbyła się impreza integracyjna, podczas której każda grupa narciarska dała popis swoich artystycznych zdolności. Moja słoweńska ekipa postawiła na polski akcent i wydelegowała mnie do zaśpiewania pieśni ludowej. Ich rolą było robienie góralskich wygibasów. Integracja zakończyła się dyskoteką. Tuż przed powrotem do Polski otrzymałam w ramach prezentu przewodnik po drogach wspinaczkowych w Słowenii, ze zdjęciami i datami dróg, które zrobiliśmy z moimi słoweńskimi kolegami. Imprezy i integracje miały też oczywiście miejsce w Brnie i w Austrii. Słowenia była jednak pierwsza i chyba dlatego szczególnie utkwiła mi w pamięci.

M.I-F.: Wróćmy do tego, co teraz… Gdzie dziś Pani mieszka, czym się zajmuje? I wreszcie, co wniósł Erasmus w Pani życie?

A.K.: Obecnie mieszkam w austriackiej miejscowości Liezen. Pracuję tak jak sobie wymarzyłam na ścianie wspinaczkowej jako instruktor wspinaczki, routsetter (to taki ktoś, kto przykręca chwyty na ścianie), na recepcji oraz zimą jako instruktor narciarstwa. Oczywiście wybrałam to miejsce ze względu na potencjał wspinaczkowy, trochę zaczęłam też jeździć na skiturach. A co Erasmus wniósł w moje życie? Z pewnością zmienił je na lepsze. Gdzie jeszcze się znajdę? Czas pokaże!

Strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celu niezbędnym do prawidłowego działania serwisu, dostosowania strony do indywidualnych preferencji użytkownika oraz statystyk. Wyłączenie zapisywania plików cookies jest możliwe w ustawieniach każdej przeglądarki internetowej, dzięki czemu nie będą zapisywane żadne informacje. Polityka prywatności

Scroll to Top