Kobiety lekkoatletki w Polsce mają długą i imponującą historię, która obejmuje wiele wybitnych nazwisk. Poniżej przedstawiamy kilka kluczowych postaci – biegaczek oraz wydarzeń w historii polskiego sportu lekkoatletycznego od Stanisławy Walasiewicz po Natalię Kaczmarek.
Stanisława Walasiewicz – właściwie Stefania Walasiewicz to jedna z ikon polskiego biegania. Urodziła się w 1911r., zmarła w 1980r. w Stanach Zjednoczonych, w których mieszkała całe swoje życie, bowiem jej rodzice osiedlili się tam (Cleveland) niedługo po jej urodzeniu. W Ameryce znana była pod nazwiskiem Stella Walsh.Startowała w biegach sprinterskich i skoku w dal, wielokrotna rekordzistka świata oraz mistrzyni olimpijska, ponad 50 – krotna rekordzistka Polski, 8-krotna rekordzistka Europy, 11 – krotna rekordzistka świata. Kobieta fenomen, na krótkich dystansach nie miała sobie równych. Pierwszy raz na IO wystąpiła w 1932 r. w Los Angeles, zdobywając od razu złoty medal na dystansie 100m. Kolejny medal – srebrny zdobyła na IO w Berlinie w 1934r. Ciekawostką pozostaje jednak fakt, iż na pierwsze w życiu IO została zakwalifikowana już w 1927r. Miała reprezentować USA w biegu 4x100m. Ostatecznie nie wzięła jednak udziału w IO w Amsterdamie (1928) z powodu niepełnoletności i braku obywatelstwa amerykańskiego.
Ale Stanisławę – jak pisze pani Maria Rotkiewicz, badaczka historii naszej bohaterki – gnębił wówczas inny problem. Została zwolniona z pracy i pozostała bez środków do życia. Były to lata światowego kryzysu gospodarczego. Wprawdzie zaproponowano jej wkrótce zajęcia w miejskiej rekreacji, ale straciłaby wówczas status amatora, a to nie pozwoliłoby jej na udział w igrzyskach. Wtedy podjęła jedną z najważniejszych decyzji w jej życiu.Na 24 godziny przed przyjęciem obywatelstwa amerykańskiego przyjęła ofertę pracy od polskiego konsulatu w Nowym Jorku i postanowiła w Los Angeles wystąpić w barwach Polski. Zapewne nie bez znaczenia była fakt, że już wcześniej wielokrotnie reprezentowała stary kraj w międzypaństwowych zawodach. To umacniało więzy emocjonalne, pobyt w ojczyźnie stwarzał także okazję do spotkania się z rodziną. Oczywiście Amerykanie wściekli się na „babę z Polski”. Przywiązanie do rodzinnego kraju okupiła szykanami, jakich nie szczędzono jej za oceanem.
Sama Walasiewicz mówiła natomiast: Zawsze czułam się Polką, gorąco pragnęłam, aby dla mnie i moich rodaków, którzy wyemigrowali do Ameryki, zagrano w Los Angeles Mazurka Dąbrowskiego i wciągnięto na maszt polską flagę. Dla nas, dla Polonii amerykańskiej, była to sprawa honoru i wynagrodzenia za wiele trudnych chwil, jakie niejednokrotnie przeżywaliśmy na obczyźnie.
Stanisława Walasiewicz pozostawała w centrum ówczesnej uwagi nie tylko ze względu na swoje wielkie osiągniecia sportowe, ale także ze względów na swoją płeć.Szczególnie dużo miejsca poświęcono tej kwestii po jej tragicznej śmierci. 4 grudnia 1980r. została śmiertelnie postrzelona podczas włamania do swojego samochodu. Zgodnie z prawem amerykańskim jej ciało poddano sekcji, która wykazała, iż nasza biegaczka była osobą interpłciową. Rozgorzała dyskusja nad odebraniem jej medali i rekordów. Na szczęście taka decyzja nigdy nie zapadła.
Sama Walasiewicz kwestię swojej płci postrzegała, jeszcze za życia, dosyć humorystycznie: Mówią, że nie jestem kobietą, a mnie się tak podoba Heliasz (polski kulomiot sprzed wojny) – mówiła o sobie, dodając jednocześnie innym razem: W dzieciństwie biegała również moja siostra Klara. Ale ona była ładną dziewczyną i biegała za chłopakami.
Niezaprzeczalnym pozostaje jednak fakt, iż Stanisława Walasiewicz była niekwestionowaną królową polskiej LA przed II wojną światową.




Na kolejne tak spektakularne sukcesy musieliśmy trochę poczekać. W roku 1964 na IO w Tokio. Halina Górecka, Teresa Ciepły, Ewa Kłobukowska i Irena Szewińska zdobywają złoty medal w sztafecie na 100 m. Dla Ireny Szewińskiej debiut na Igrzyskach był zarazem wstępem do wspaniałej kariery sportowej. W przypadku sztafety z 1964r. należy jednak wspomnieć o najszybszej – Ewie Kłobukowskiej. Niestety jej kariera zakończyła się w wieku 21 lat z powodu zarzutu podobnego, jaki kilkadziesiąt lat wcześniej był udziałem Stanisławy Walasiewicz. Chodzi o męski układ chromosomów.

Wróćmy jednak do Ireny Szewińskiej. To legenda polskiego i światowego sportu lekkoatletycznego. Urodziła się w 1946 r. w ówczesnym Petersburgu. Przygodę z lekkoatletyką rozpoczęła w wieku 14 lat w Warszawie, do której przeprowadzili się rodzice. Minęły zaledwie cztery lata, a młodziutka Irena Kirszenstei (nazwisko panieńskie) odniosła pierwsze sukcesy międzynarodowe. Na Europejskich Igrzyskach Juniorów zdobyła 3 złote medale. Potem pobiegła po złoto IO w Tokio. Medali na IO (do 1972r.) zdobyła w sumie siedem: 3 złote, 2 srebrne i 2 brązowe. Była 16-krotną medalistką Mistrzostw Europy oraz wielokrotną medalistką Mistrzostw Polski. W 1974r. wybrano ja najlepszą sportsmenką na świecie. Karierę sportową zakończyła w 1980r. i tym samym rozpoczęła długoletnią działalność w organizacjach sportowych (PZLA, PKOl, MKOl).
Niestety nie zawsze była wielbiona. Jej kariera otarła się , na szczęście krótko, o wydarzenia polityczne z Marca 1968r. Na IO w Meksyku w biegu 4x100m Polki zgubiły pałeczkę, tym samym nie awansowały do finału. Za sprawą mediów stała się wówczas obiektem ataków antysemickich. Nie przeszkodziło to I. Szewińskiej w kolejnych sukcesach sportowych. Ostatnim wielkim zwycięstwem było zdobycie w wielkim stylu złotego medalu na IO w Montrealu w 1976r. na dystansie 400 m z jednoczesnym pobiciem rekordu świata. Irena Szewińska powszechnie uważana jest za najwybitniejszą polską sportsmenkę XX wieku i trudno obecnie z tym stwierdzeniem polemizować.
Z ciekawostek na uwagę zasługuje fakt, iż Szewińska wierzyła we wróżby. Jednym z pierwszych „amuletów” przynoszących jej szczęście były miniaturowe złote kolce podarowane jej w 1965r. przez Stanisławę Walasiewiczówną. W Panteonie polskiego sportu czytamy zaś: Gdy w Tokio otrzymała numer startowy168, pomyślała, że cyfry, licząc od końca, to ułamki sekundy ponad 23 sekundy w biegu na 200 m. I rzeczywiście w przedbiegu uzyskała 23,8, w półfinale 23,6 i wreszcie w finale 23,1.
Obecnie na bieżniach królują czarnoskórzy biegacze, ale to były te czasy, kiedy Polacy biegali niczym Jamajczycy czy Amerykanie.



Dzisiaj serca Polaków podbija nasza studentka – Natalia Kaczmarek. 25-letnia Natalia jest drugą najszybszą Polką w historii biegu na 400 m. Czy doścignie Irenę Szewińską, bo o niej mowa? Nie jest to wcale takie nierealne. Rekordy są po to by je pobijać, a Natalia to zawzięta i ambitna dziewczyna. Jak ma jakiś cel to do niego dąży – twierdzi Marek Rożej, trener naszej studentki. Ta młoda zawodniczka ma koncie już medale Mistrzostw Europy, zdobyty w tym roku w Budapeszcie medal Mistrzostw Świata, ale przede wszystkim te najważniejsze w karierze każdego sportowca – 2 medale IO wywalczone w Tokio w 2020r. (złoty – sztafeta mieszana 4×400 m i srebrny w sztafecie 4x400m).
Medal olimpijski to jest spełnienie marzeń każdego sportowca. Zawsze moment, kiedy podczas zawodów międzynarodowych odgrywany jest hymn Polski jest niesamowity. Usłyszenie go podczas IO wywołuje jeszcze większe emocje (…) Jest to niesamowita chwila – tak IO w Tokio wspominała Natalia.
Czy można doszukać się podobieństw Natalii Kaczmarek do Stanisławy Walasiewicz i Ireny Szewińskiej? A i owszem .Podobnie jak Stanisławie Walasiewiczównie – studentce naszej uczelni podoba się kulomiot – jej narzeczony Konrad Bukowiecki. A jeżeli chodzi o podobieństwo do I. Szewińskiej – jest najszybszą Europejką w biegu na 400 m i mierzy w pobicie rekordu Polski Szewińskiej, który trwa nieprzerwanie od 1976r. I tego jej z całego serca życzymy.
Bibliografia:
Edward Walasiewicz: Stanisława Walasiewicz – kontrowersyjna mistrzyni sprzed ery Szewińskiej, Magazynbieganie.pl
Panteon polskiego sportu pod red. A. Martynkina i J. Żdżarskiego
Rozmowa T. Kalemby z Markiem Rożejem dla Przegląd Sportowy Onet
Ligia Poniatowska